Wielokrotnie pisałyśmy, skąd nie zamawiać koreańskich kosmetyków (Aliexpress serio nie jest dobrym źródłem). Czas, by przysiąść, podrapać się po głowie i zastanowić się - gdzie warto? Wcześniej, mieszkając w Chinach, wkraczałyśmy po prostu do sklepu Innisfree czy innego The Face Shopu albo zamawiałyśmy przez Internet (w Chinach koreańskie kosmetyki są chyba popularniejsze niż chińskie, co wcale nas nie dziwi, zważywszy na lichą jakość tych drugich). W Polsce trzeba radzić sobie inaczej! Dziś przedstawiamy nasze pierwsze zamówienie z internetowego sklepu Roseroseshop.com. Czy zapłaciłyśmy góry złotych monet? Jakie dobra zamówiłyśmy? I najważniejsze, czy jest to firma godna polecenia? Zapraszamy!
Przyznamy, że początkowo miałyśmy zamawiać z innej strony, czyli Jolse, ale Roseroseshop skusił nas atrakcyjną wyprzedażą. 70% mniej, kto by odmówił?
Paczkę zamawiałyśmy 25 maja, została wysłana 29 maja i przyszła po około trzech tygodniach, czyli w normie. Towar w niej zawarty kosztował 50 dolarów, ale dobrzy ludzie zaznaczyli, że marne 20 dolców, dzięki czemu uniknęłyśmy straszliwego cła. Oto karton!
Otwieramy i oto ukazują się pierwsze kosmetyki. Jak widać, karton jest pojemny!
Keczup zakupiła zestaw dziesięciu maseczek Elizavecca Centella Asiatica Deep Power Ringer Mask Pack (nazwa długa i trudna) zawierające tytułową roślinę centella asiatica, po polsku wąkrota azjatycka. Roślina ta od wieków stosowana w naturalnej medycynie indyjskiej ma szerokie spektrum zastosowań, od leczenia bielactwa, nadciśnienia, łuszczycy i anemii, aż po syfilis! Keczup skusiła się raczej obietnicą pozbycia się blizn i pryszczy, ale to bardzo miło, że działa na wszystko. Na razie zużyła cztery maseczki z zestawu i na razie jest średnio zadowolona, ale ostateczne efekty opiszemy niebawem.
Do tego oczywiście więcej maseczek w płachcie! Wybrałyśmy produkty nieznanej nam firmy o wybornej nazwie Welcos Kwailnara, albowiem przyzwał nas ten kamienny ludzik, jak również cena wynosząca 0,32 dolary sztuka. Nie używałyśmy ich jeszcze, lecz najwięcej obiecujemy sobie po egzemplarzu Jeju cherry blossom z efektem liftingu. Gęba już niemłoda, drobny lifting by się przydał!
![]() |
Dodaj napis |
Przyszło lato, a my tradycyjnie z samymi badziewnymi filtrami, które się lepią, spływają i wyglądają ohydnie. Wybór nasz padł na Misshę w wersji sebum zero dla Keczupa i jej tłustej facjaty oraz aqua sun dla Katarzyny. Pierwszy kosztował dokładnie 6,81 dolarów, a drugi 6,02. Dlaczego taka taniocha? Z uwagi na kończące się daty ważności, czyli jeszcze około roku. Katarzyna bardzo chwali wersję aqua, jako szybko wchłaniającą się i komfortową w noszeniu (aczkolwiek jest to filtr 30). Keczup wzięła 50 i z wchłanianiem nie jest już tak cudownie, lekko bieli, ale da się nosić. Zużyć zużyje, ale jej faworyt to to nie jest (faworytem jest niestety filtr z Dr.G, który kosztuje sto złoty, ZGROZA I BOLEŚCI!).
Keczup w końcu dopadła swojego wymarzonego ślimaka! Tak tak, jest to najprawdziwszy ślimaczy śluz w ilości (podobno) 96% i ma działać cuda oraz robić nową gębę. Keczup używa codziennie i wyjątkowo skrupulatnie w nadziei na tą nową gębę, ale na razie ani widu, ani słychu. Wchłania się bardzo szybko i zostawia nawilżoną skórę bez tłustości (w facjatę Keczupa nic nie chce się wchłaniać, więc to spory sukces), może na efekty trzeba poczekać dłużej niż tydzień.
Koszt stu mililitrów ślimaka marki COSRX to koszt 12,44 dolara, a podobno ślimaki są szczęśliwe (nie wspieramy farm ślimaków, które są niegodziwe dla ślimaków!). Dodatkowo COSRX jest firmą stosującą dobrej jakości składniki bez syfu, nie testuje na zwierzętach i nie sprzedaje w Chinach, brawo!
Nie zabrakło i maseczek! Słynny Tomatox od Tonymoly zakupiłyśmy dla siostry Keczupasa, która jest jego fanką, a Honey Sleeping Pack od Holika Holika przypadł w udziale Keczupasowi, bo podobno wybornie działa na tłustej gębie. Katarzyna posiada tą samą maskę, tylko z canolą do cery suchej i jest bardzo zadowolona. Po kilku użyciach jagody Keczup również stwierdza, ż maseczka jest elegancka, a w dodatku w ogóle nie widać zużycia! Tomatox kosztował 6,35 dolarów, a miód 6,11.
Spójrzcie na ten piękny słoik (szklany!) w kształcie beczułki miodu. Jedyną wadą tego kosmetyku jest zapach, który niby ma być miodowy, ale nam kojarzy się bardziej z jabolem (według niektórych nalewką) miód - lipa.
Co do próbek to szału nie ma i oto wszystko, co otrzymałyśmy. Filtr z The Face Shop, kwas od COSRX i trio z peptydem. Jolse podobno daje o wiele więcej!
Oto jeszcze jedna Keczupowa zdobycz (zauważyliście, że prawie wszystko kupiła Keczup?), a mianowicie płatki pod oczy ze złotem i mistycznym EGF od Petitfee. Co to takiego, zapytacie. Ten tajemniczy składnik to czynnik wzrostu, który ma stymulować skórę do produkcji kolagenu i zwiększać produkcję komórek naskórka. W skrócie ma pogrubiać skórę pod oczami, przez co worki bedą mniej widoczne, a dodatkowo nawilżyć ją i uelastycznić. Czary! Płatki te były akurat w promocji za 5,56 dolca, więc Keczup bez szczególnego przekonania postanowiła je wziąć. Roseroseshop ma wiele takich promocji!
Płatków jest 60 plus dodatkowe 30 mniejszych kółeczek, które można nakładać w różne problematyczne miejsca (Keczup wybrała swą straszliwą bruzdę nosowo - wargową, którą po jednej stronie gęby ma większą przez krzywy, ironiczny uśmieszek skierowany do chińskich dzieci). Nakłada się to wszystko specjalną szpatułką i trzyma pół godziny najpierw codziennie, potem co drugi dzień. Keczup przyznaje, była przekonana, że nic tu nie zadziała i będzie mogła obsmarować płatki z góry na dół jako badziewo. Tymczasem... Jakby działa! Używa ona płatków skrupulatnie od 10 dni i uwaga, bruzdy po obu stronach twarzy nie różnią się już tak dramatycznie, a i słynne Keczupowe wory pod oczami zdają się być mniejsze! To wszystko jest tak szokujące, a Keczup nadal nie wierzy w efekty, że zakupiła już na Jolse kolejne opakowanie, by testować dalej. Kto wie, może będzie hit świata!
A oto i wszystkie nasze kosmetyki, a całość paczy kosztowała 70 dolarów. Niestety, w przeciwieństwie do Jolse, gdzie wysyłka jest darmowa (czyli wliczona w koszt produktów), RoseRoseShop nakazuje dodatkowo zapłacić poczcie, zatem 50 dolarów to koszt kosmetyków, a kolejne 20 przesyłki. I tak nam się to opłaciło, bo wybrałyśmy wielką taniochę! Koszt wysyłki zwiększa się wraz z wagą, a największa możliwa paczka wysyłana najtańszą opcją (K-packet) może ważyć dokładnie 1,69 kilograma (serio, za 1,70 naliczają już jakieś straszne opłaty!).
Nasza miała 1,67 kilograma i naliczyli nam 22,31 dolarów wysyłki, ale odjęto 1,85 dolara za zakupy (jakieś store kredyty, nie wiemy dokładnie, o co chodzi). I właśnie takie paczki najbardziej opłaca się zamawiać, bo im ciężej się robi, tym wolniej rosną koszty wysyłki. O cło nie należy się obawiać, bo zaznaczają niższy koszt, więc polecamy zebrać się w kilka osób albo po prostu złożyć jedno większe zamówienie. Płaciłyśmy Paypalem, ale karty też akceptują!
My z zamówienia jesteśmy bardzo zadowolone, wszystko jest oczywiście oryginalne, przyszło dobrze zapakowane i bez uszczerbków. RoseRoseShop wysłało nam paczkę szybko, szła też w granicach rozsądku, no i udało się ominąć celników! Czy polecamy RoseRoseShop jako godny sklep? Oczywiście, że TAK!
PS. Oczywiście wszystko kupiłyśmy za własne pieniądze, nikt nie dał nam nic za darmochę:). A teraz idzie do nas kolejna paczka, tym razem z Jolse!
Czy kupowaliście coś z RoseRoseShop? Jakie są Wasze ulubione sklepy z koreańskimi kosmetykami? A może znacie coś z produktów, które zdobyłyśmy? Jesteśmy ciekawe!
Aaaaaa cudne nabytki!!! :)
OdpowiedzUsuńKupowałam od nich jeszcze na eBayu, zawsze mieli oryginalne kosmetyki i można brać bez obaw.
OdpowiedzUsuńJa kupuję na jolse i bbcosmetic, bo darmowa przesyłka :D
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że płatki się sprawdzają, bo czaję się na nie od jakiegoś czasu i jakoś tak nie mogłam uwierzyć, że działają. A tu proszę bardzo, można brać!
Chyba mało kto w nie wierzy, bo trudno uwierzyć :). Ja na razie bacznie obserwuję efekty!
UsuńIle cudowności :) A teraz czekamy na recenzje :)
OdpowiedzUsuńZ azjatyckich stron zamawiam wyłącznie biżuterię i ozdoby do pazurków :D
OdpowiedzUsuńDziewczyny, uwielbiam Was. Nie dość,że kupa informacji to i żarcik się Was zawsze trzyma.... Czekam na kolejny post. Ps sklepu nie znam, kosmetyków też, ale przynajmniej się uśmiałam czytając. A to, że coś ma czynić nową gębę to już mój ulubiony tekst. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy! <3
UsuńMoże dzięki odrobinie żartu czytanie notek kosmetycznych stanie się bardziej znośne, haha.
te płatki pod czy niesamowicie mnie zainteresowały! Poodbnie ciekawa jestem śluzu ślimaczego, działa/nie działa? Koniecznie zróbcie jakąś recenzję po dłuższym czasie używania :D Jak nie wypala gęby to warto spróbować :)))
OdpowiedzUsuńNic nie wypala, a na efekty trzeba jeszcze trochę poczekać, na razie jest dobrze! Recenzje pewno, że będą :).
UsuńSłyszałam o tym sklepie, ale odstrasza mnie właśnie ta wysoka wysyłka :( Kiedyś zamawiałam coś z Rose Rose Shop, ale było to już lata temu, jeszcze na początku mojej przygody z azjatykami i kupowałam na Ebayu - z tego, co pamiętam dostałam jednak więcej próbek :P Może teraz mają na nie jakieś braki w Korei, bo coś skromniutko jak na tak wielkie zakupy :D
OdpowiedzUsuńCo do kosmetyków to Safe z Misshy w wersji różowej kompletnie się u mnie nie sprawdził i spowodował mega wysyp, dlatego miło mi czytać że u was jednak daje rade i nie jesteście zawiedzione!
Sakurakotoo ❀ ❀ ❀
To prawda, że wysyłka jest droga, ale rekompensuje to wielka taniość kosmetyków. Zresztą przez zakupami porównałyśmy do Jolse i tu się bardziej opłaciło nawet z wysyłką :). Uuuuu, straszny wysyp to najgorzej! Znalezienie dobrego filtra to udręka jakich mało...
UsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków i szczerze mówiąc, niczego jeszcze nie zamawiałam z tego sklepu. Część kosmetyków wydaje się jednak warta wypróbowania:)
OdpowiedzUsuńJestem w niebie *-* chyba się na coś skusze, ale na pewno w mniejszej ilości :D
OdpowiedzUsuńświetna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńPomidorka albo się kocha, albo nienawidzi. Ja własnie już drugiego morduję - należę do pierwszej grupy :)
OdpowiedzUsuńMy pomidorka lubimy, lecz umiarkowanie :). A jak działa to tylko się cieszyć!
UsuńAle super opakowanie pomidorek ! Super zamowienie. Ja nigdy nie miałam koreańskich kosmetyków
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że to bardzo obfity łup, jak za taką cenę :) Gratuluję przedsiębiorczości!
OdpowiedzUsuńnie znam kompletnie akurat tych kosmetykow, ale znam pielegnację azjatycka i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSklep na pewno za każdym razem zaznacza GIFT? Bo chialabym coś od nich zamówić ale boję się że naliczy mi unia taki VAT że się nie pozbieram.
OdpowiedzUsuńMożesz podczas zamawiania napisać w okienku na wiadomość, żeby zaznaczyli gift i wartość 20 dolarów i na pewno to uczynią.
UsuńIle cudeniek *_* nie mogę się napatrzeć. Sama bym to wszystko brała :D
OdpowiedzUsuńA w Krupnikach takie ekologiczne dorodne ślimole pełzają...Tylko na facjatę sadzać. DCz
OdpowiedzUsuńAh tak, koreańskie kosmetyki potrafią zdziałać cuda! Chyba skuszę się na małe zamówienie z tej strony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alexandra Drążek
http://aldrazek.blogspot.com/
Wow super ☺️ dużo tego ☺️ja obecnie zaczynam zakupy marek koreańskich i kupuje stacjonarnie w Hebe. Teraz coraz więcej pojawia się też w Kontigo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
alchemia-urody.blogspot.com
P. S. Co powiecie na wspólną obserwację?
Istne szaleństwo :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam dostawać takie przesyłki pełne różnych kosmetyków <3
OdpowiedzUsuń"Katarzyna posiada tą samą maskę, tylko z canolą do cery suchej i jest bardzo zadowolona."
OdpowiedzUsuńA czy canola to nie jest po polsku nasz rzepak?
Pozdrawiam
Jest to nasz swojski rzepak, ale maseczka nazywa się Canola, więc tak piszemy dla lepszej identyfikacji :).
UsuńZdarza mi się zamawiać z ebeya od Roseroseshop, niestety ostatnio zrobili mnie w konia z wysyłką: zawsze kupowałam kilka itemów i dla jednego opłacałam numer śledzenia. Wszystko przychodziło elegancko spakowane w jednej paczce, którą można było "podglądać" gdzie aktualnie się znajduje. Ostatnie zamówienie zostało jednak rozdzielone i jedno kremidło przyszło jak przystało, z numerem nadania, a pozostała część zamówienia doszła osobno (cieszyć się, że w ogóle doszła). Nie wiem czy mnie coś ominęło, może wprowadzono jakieś zmiany (i odtąd zamówienia z jednego koszyka są dzielone). A może po prostu miałam pecha? :/
OdpowiedzUsuńYyyyy, bardzo dziwna sprawa! Może rzeczywiście jakieś zmiany, ale jak miałoby się to opłacać na wysyłkach. Choć w sumie nie wiem... może mniejsze przesyłki są tańsze. My nigdy nie zamawiałyśmy z eBaya, jakoś tam wolimy wszystko na raz ze sklepu, szczególnie na dwie osoby. Mamy nadzieję, że choć kosmetyki się sprawdziły!
UsuńZacne zakupy ;) Nie znam tego sklepu.
OdpowiedzUsuńKonkretne zakupy 😄 aż mi ślinka pociekła
OdpowiedzUsuńIleż radości w jednej paczce! Ja nadal próbuje uporać się z towarem jaki nawiozłam z Korei w postaci kremów maseczek żeli pianek itd ;D ale już powoli łypię okiem na nowości i nie mogę się doczekać nowych kosmetycznych zakupów z Korei :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie najlepiej zebrać się w kilka osób i złożyć jedno większe zamówienie.
OdpowiedzUsuń