Jesteśmy Keczup i Kaha. Poznałyśmy się coś około miliona lat temu na pierwszym roku studiów z zakresu Etnologii na szacownym Uniwersytecie Jagiellońskim. Kaha sądziła, że Keczup jest emo nadużywającym alkoholu, a Keczup szydziła, że Kaha nie umie kupić jabola. W międzyczasie okazało się, że obie jaramy się Japonią, skończyło się więc na wspólnym oglądaniu Naruto.
Blog postanowiłyśmy założyć, gdy wyemigrowałyśmy. Nie do Londonu jednak, padło na Chiny! Zaraz zaraz, a jak się ma Japonia i Naruto do Chin? Nie powinnyście raczej spać w namiocie w parku Yoyogi w Tokio i wyjadać nieświeże sushi ze śmietników? Ha, nie! Keczup w międzyczasie zabalowała trochę w Chinach i wróciła pełna życia i nadziei.
- To wspaniały kraj! Tanio, a chłopaki piękne i żółciutkie! Tam nam trzeba żyć!
Kaha uwierzyła. Dzięki naszym zdolnościom przywódczym oraz intelektualnym, zdobyłyśmy roczne stypendium na naukę chińskiego w Kantonie. Tak to się zaczęło.
Oprócz wytężonej nauki zajmowałyśmy się też licznymi podróżami do Azji Południowo - Wschodniej, a nawet i do Japonii, uczeniem chińskich dzieci angielskiego, poznawaniem dziwacznych zachowań Chińczyków, chodzeniem w równie dziwnych sukienkach z Japonii, walkach z oszustami, złodziejami i taksówkarzami i takie tam. Część czytelników zarzuca nam rasizm i niezrozumienie odmiennej kultury, ale wierzcie nam. Chyba nie chcemy jej rozumieć :P.
Po trzech latach w Chinach, w sierpniu 2016 roku powróciłyśmy do Polski, gdzie przywitał nas mróz i nowy ustrój polityczny. Na studiach z Antropologii Kulturowej zakazano nam szerzyć brzydkich słów o Chińczykach i tak też robimy. Obecnie piszemy artykuły to tu, to tam i jeździmy po Europie (Chiny uświadomiły nam, że Europa to jest w sumie niezła).
Jeszcze jedno pytanie. Dlaczego Almost Paradise? W skrócie: mieli żyć jak króle, a wyszło jak zwykle. W Wietnamie mieli jeść za grosze, a chcą złote. Miało być slow travel, a drałują dzień i noc. Miało być dobrze, ale i tak jest dobrze :P.
Jak to się dzieje?!
PS. Katarzyna nie lubi się fotografować, więc za wszystkie idiotyczne pozy na blogu odpowiada Keczup.
A tu znajduje się wersja archiwalna, pisana jeszcze w Chin:
Jesteśmy dwiema osobistościami - osobowość pierwsza Katarzyna, kolejna Keczup. Rezydujemy obecnie w Chinach, w naszym ukochanym Guangzhou, gdzie zima trwa 2 tygodnie i zawsze panuje radość. Co prawda Chińczyki w kółko nas oszukują i okradają, a jedzenie mają ohydne, ale nie poddajemy się i czasami dla komfortu psychiki jeździmy na wycieczki zagraniczne.
Blogaś nasz może Wam się wydać niespójny, bowiem naszym życiem rządzą dwa dość sprzeczne hobby: jaramy się podróżami i lolytką (lolita fashion). Co to to, pierwsze, to wszyscy wiedzą. Drugie nie niesie w sobie nic zbereźnego - jest to rodzaj japońskiej mody ulicznej. Tako też życie nasze obfituje w wiele skrajności i motamy się między spaniem w śmierdzącym malezyjskim hostelu za 17 zł ode łba, a wydawaniem lekką ręką całej wypłaty na kilka szmatek z różową metką ukochanej firmy...
Niestety oba te hobby pochłaniają dość znaczne pokłady pieniężne, toteż musimy walczyć ze swoimi nawykami hikikomori (trudne słowo;)) i udawać się do pracy wśród chińskich dzieci, by tam za robienie z siebie pajaca zarabiać pieniądz, które wynagradzają nam brak sera i popychanie w metrze. Takoż należałoby wspomnieć, że naszym największym hobby, a może i nawet miłością życia są Chińczycy. Obecnie żyjemy myślą, że my stąd kiedyś wyjedziemy, a ci wszyscy Chińczycy tu zostaną...
Katarzyna przez chińskie dzieci zwana również Kejkiem (Kate=/= Cake).
Bakpakierska wersja - "Przecież to jest egzotyczna fasola!" i wersja nieco bardziej ogładzona.
Lubi misie i czekoladę, choć ta druga wywołuje w niej alergię. Chciałaby mieć blog o gotowaniu, ale robienie zdjęć w naszej norowatej kuchni ją odstręcza. Agresywna przy próbach budzenia jej z licznych drzemek, nie pamięta nigdy obrażania innych. Wydaje się kochać dzieci, pomimo tego, że są Chińczykami. Pogromczyni chińskich złodziei torebek.
Panicznie wręcz boi się mechów i tego, że ktoś podrzuci wątróbkę do posiłku.
Karol Keczup w dwóch odsłonach - żulerka w Kambodży i szyk w Japonii.
Lubi wszystko, co mroczne i złe, starożytnych chińskich wojowników, leżenie bez życia na łóżku, heavy metal i firmę Angelic Pretty. Uzależniona od chipsów (bardzo się cieszy, że w końcu znalazła w Chinach JEDEN jadalny smak). Posiada silne nawyki hikikomori oraz ceni sobie bycie sam na sam z kołderką.
Nie lubi kantońskiej mowy (FUJ!), siłowni oraz tzw. zdrowego trybu życia (uważa to wszystko za wrogą propagandę).
I nasz towarzysz w podróży i w życiu, Dziobak-chan!
Jeśli macie do nas jakieś pytania śmiało zadawajcie je na naszym Facebooku lub piszcie na
Niebawem przygotujemy zakładkę WSPÓŁPRACA, jednak jeśli chcecie nam coś dać już teraz, nie odmówimy!
Czeeeść :) Jaki to jadalny smak chipsów mają w Chinach? Jak Pani Keczup ma na imię? :o
OdpowiedzUsuńHeh ho! Są Lejsy jogurtowe, które smakuą troszkę jak nasze swojskie fromage. Miano Keczupa to Karol. Dokładnie Keczup Karol;)
UsuńZakochałam się w Was i Waszym blogu! Chociaż kultura Chin nie jest żadną moją pasją ale serio, Was pokochałam!
OdpowiedzUsuńOjej... jest nam baaaaardzo miło czytać takie rzeczy!
UsuńTrafiłam na Wasz blog i już tu zostaje! Wspaniałe podróże, ciekawość świata i radość życia:-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog ^^ czy macie może instagramy?
OdpowiedzUsuńMamy blogowego instagrama, ale prowadzenie go średnio nam idzie ;)
Usuńhttps://www.instagram.com/almostparadiseblog/
Cześć ☺ Ile macie lat? Jeśli można wiedzieć, oczywiście.
OdpowiedzUsuńJasne! 28 i 29 :)
UsuńAle fajne i zakręcone z Was dziewczyny! <3
OdpowiedzUsuńKeczup dziewczyna bardzo pozytywna normalnie sie zakochalem , ma swoj taki specyficzny wyraz , czuje ze dogadal bym sie z nia w kazdej kwestii ;)
OdpowiedzUsuń